Nastała upragniona wiosna. Matka Natura nieśmiało przywdziała zwiewną suknię. We włosy przylaszczki wplotła, kibić klangorem przepasała. W podróż wyruszyła, by soczystą zielonością świat otulić.
W królestwie Przyrody niektóre istoty intensywnie zajęły się przedłużaniem swego gatunku, inne zaś ochoczo podjęły wyzwanie wiosennego plenerowania.
Gościnna Chatka Ornitologa po raz kolejny otworzyła podwoje dla uczestników pleneru. Nadwarciański Park Krajobrazowy kusił zalanymi łąkami. Gdzie nie spojrzeć, szeleściło nowe życie.
Dziki piątek starannie wygładził rozchełstaną codzienność. Zapach ogniska swawolnie ocierał się o korony drzew, a zniewalający koncert rzekotek sięgał gwiazd.
Sobotni dzionek rozkosznie tonął w kroplach deszczu. W pobliskich leśnych ostępach, srogi Leszy czule gładził mokre konary, przechadzając się po zieloniutkich łanach mchu. Tymczasem w Chatce, przy kominku, przycupnęły efemeryczne chwile. W kuchni unosił się zapach sosu z prawdziwków oraz boczku skąpanego w śmietanie, które to wraz z fuczkami niosły przyjemność najbardziej wymagającym podniebieniom.
Ekscytacja sięgnęła zenitu wieczorem, kiedy to dziewiczo białe prześcieradło wygodnie rozsiadło się na karniszu, a powietrze przeszył szum rzutnika. Czas się zatrzymał. Do głosu doszedł najprawdziwszy, wiecznie żywy i jakże pozytywny diapozytyw. Kadr za kadrem emanował tym, o czym matryca może sobie tylko pomarzyć.
Niedziela rozchyliła skrzypiące okiennice mglistego poranka, niespiesznie unosząc zew Natury na fali upływającego czasu. Słońce, niczym perła, rodziło się w bólu. A reszta? Reszta jest milczeniem.
joaNNa
P.S. Chcesz poczuć się jak ptak?